SIĘGANIE, A POTRZEBY.
SIĘGANIE, A POTRZEBY.
SIĘGANIE, A POTRZEBY.
Gdybyście Państwo mieli spontanicznie sięgnąć, to jakby to wyglądało? Czy znaleźlibyście w sobie od razu przełożenie tego słowa na ruch? Jakie obudziłoby to myśli? Jakie obrazy? A w końcu, czy pozwolilibyście sobie wykonać ten ruch spontanicznie? Czy sięgacie jedną ręką? Dwiema? Czy do góry, czy wprost? I uczucia, to mgnienie, kiedy nie skontrolujemy jeszcze ciała, co przyszło: czy mam prawo sięgać? Czy jest ktoś dla mnie? Czy dostanę?
POKAŻ MI JAK SIĘGASZ…, A POWIEM CI JAK POTRZEBUJESZ (albo nie potrzebujesz)…
Żart? Nie! Fizycznie sięganie to nic innego jak wyciąganie rąk. Robimy to dziesiątki razy w trakcie dnia. Ale zupełnie innego wymiaru nabiera ten ruch, kiedy mamy sięgnąć po KOGOŚ i do tego dla SIEBIE. W tym momencie ruch wychodzi z całego naszego życiowego doświadczenia cechując nie tylko to, jak go „zrobimy”, ale też to, jak się przy tym będziemy „czuli”.
Na obrazku są zestawione dwa wzorce sięgania, z dwóch skrajnych biegunów, po między nimi jest oczywiście szerokie spektrum różnych rozwiązań konfliktowych.
„TO TY POTRZEBUJESZ!”
Każdy za pewne doświadczył sytuacji, kiedy ktoś czegoś od nas chce lub potrzebuje, ale ni jak nie czujemy, że nas o to prosi, a co więcej to nam zaczyna zależeć bardziej, taki moment, kiedy myślimy: „wygląda na to, że w tej parze tylko ja potrzebuję, a ta druga osoba jest zupełnie ponad tym”. A może zwyczajnie rozpoznajemy ten stan wewnętrznego zacisku w sobie, kiedy to my musimy poprosić, czy odkryć się z tym, że potrzebujemy i głowimy się: „jak tu zrobić, by nie potrzebować”! Nie łatwa sprawa być w kontakcie z osobą, która nie potrzebuje, bo zwykle to też osoba, której nie zależy, co więcej dziwnym trafem dzieje się tak, że to inni zależą. Ta iluzja ma ukryć głęboko skrywany lęk przed ponownym byciem użytym czy odrzuconym: „teraz to ja odrzucam i to ja użyję pierwszy za nim ktokolwiek użyje mnie”. Zaprzeczenie potrzebom jest najlepszym sposobem zabezpieczenia się przed kolejnym upokorzeniem i byciem zranionym.
CO NAM PODPOWIE CIAŁO?
Kiedy taka osoba sięgnie, to poza samym uniesieniem rąk nic więcej nie będzie wskazywało, że jest jakaś przestrzeń na przyjęcie czegoś od Drugiego. Mocne wyprostowane ręce bardziej będą mówić: „podejdź bliżej, a się odbijesz”. Klatka piersiowa będzie opancerzona, ustawiona wdechowo, bardzo szczelnie obudowując serce. Cała postaw będzie zwarta, gotowa i zaciśnięta. Oczy będą czujnie obserwowały, usta uśmiechały się, a głowa wraz z klatką piersiową będzie lekko, prawie niewidocznie wycofana, dając pozór kontaktu.
JAK SOBIE POMÓC.
Osoba z zaprzeczonymi potrzebami raczej umrze ze śmiechu, na wiadomość, że potrzebowanie jest dobre. To co może zatrzymać taką osobę, to nasilające się poczucie braku, czegoś nieokreślonego, nazywane zwykle „nieprzyjemną pustką” czy niepokojem. Wewnętrzna rzeczywistość nie da o sobie zapomnieć, w środku jest zagłodzony człowiek, który z lęku musi stale pacyfikować napływające potrzeby. Ten głód może z czasem „kazać” szukać pomocy i staje się pierwszym krokiem do uznania: „Ja też potrzebuję”
„DAJ MI”
Część z nas pewnie zna to wewnętrzne poczucie: ”ile bym nie dostał nie będzie dość, albo nie będzie to, albo nie będzie takie”. Ta frustracja, która stale atakuje to, co dostaję i przemienia w popiół rezygnacji. Znamy pewnie też doświadczenie, kiedy czujemy, że ktoś bardzo chce się na nas uwiesić, a my już dajemy, już ratujemy, po czym zostajemy z nieprzyjemnym rozpoznaniem: „ojejku nic z tego, co dałem nie zostało”. Mamy w kontakcie osobę, która wprost potrzebuje, ale nie może się nasycić. Jej dziecięce potrzeby zostały odrzucone, przetrzymane, czy błędnie zrozumiane, krótko mówiąc nie było adekwatnej, dostrojonej odpowiedzi, co nadmiernie frustrowało, wyczerpywało, aż pojawiło się głębokie poczucie rezygnacji: „i tak nie dostanę”. Nadzieja, która przetrwała, ciągle każe szukać nowego, lepszego Karmiciela, odtwarzając stale stan frustracji i rezygnacji.
CO W CIELE?
Sięgnięcie będzie wysiłkiem, ręce ugną się pod ciężarem rozczarowania i niewiary, dłonie będą bezwładnie zwisały. Głowa będzie lekko pochylona, a oczy podniesione i szukające pomocy. Cała postawa będzie zapadnięta, jakby osoba staczała walkę z grawitacją o utrzymanie się w pionie. Zapadnięta klatka piersiowa, chroni serce przed dalszymi rozczarowaniami.
JAK SOBIE POMÓC?
Mówiąc językiem bioenergetycznym, taka osoba jest rozładowana i nie może utrzymać stanu ładowania. Potrzebna więc będzie praca nad akumulatorem- to tak technicznie, a chodzi po prostu o zwiększanie pojemności na czucie, wyrażanie i zostawanie z własną żywotnością, bez konieczności wyczerpywania się.
Mówimy „tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga” (Mickiewicz) jednak, by było to możliwe, dziecko potrzebuje wcześniej móc sięgnąć po kogoś, kto jest tuż obok, tylko dla niego i wypełni wielką przestrzeń zawartą między jego ramionami.
Więcej o sięganiu:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1193443040692254&id=181684601868108
Marzena Barszcz