PIERWSZA POMOC, GDY STAN DEPRESYJNY STALE PUKA DO NASZYCH DRZWI.
PIERWSZA POMOC, GDY STAN DEPRESYJNY STALE PUKA DO NASZYCH DRZWI.
Zastanawiałam się, jaka praktyka będzie najlepsza dla tych z nas, którzy są w chronicznym stanie depresyjnym, ale nie w rozwiniętej, pełnoobjawowej depresji. Z jednej strony niczego tak bardzo wtedy nie potrzebujemy, jak wsparcia dla naszej ŻYWOTNOŚCI, z drugiej zaś jesteśmy wyczerpani i przygnębieni.
Leżenie tyłem na piłce (rysunek) wydaje mi się godzić najlepiej te sprzeczne rzeczywistości oferując wiele przy niskim nakładzie energetycznym. Praktyka ta otwierając zaciśnięty przód ciała w samym swym ułożeniu jest już ANTYDEPRESYJNA. Dzięki niej zyskujemy szansę na głębszy oddech, otwarcie przykurczonych mięśni przodu ciała i mobilizację tych zbyt obciążonych na plecach. Jeśli do tego dodamy dźwięk i pozwolimy uczuciom płynąć, dopuścimy ożywienie, które wesprze nasz organizm i da nam większy dostęp do życia.
Codzienna praca nad wyjściem ze stanu depresyjnego taka, za którą każdy z nas sam odpowiada sam, oznacza setki łagodnych i cierpliwych zatrzymań i zaopiekowania się tym, co we mnie aktualnie potrzebuje być zobaczone. Poniżej podaję kroki, które mogę pomóc w życzliwym zwróceniu się ku sobie. To tak, jakbyśmy w każdej godzinie uczyli się, że jesteśmy ważni i warci najlepszych rzeczy.
By osłabiać siłę nawrotów obniżonego nastroju konieczne jest:
• Uświadamianie, jakie uczucia i dlaczego tłumię.
• Rozpoznawanie, kiedy zatrzymuję uczucia i jak to robię na poziomie ciała.
• Dopuszczanie emocji, przeżywanie ich na bieżąco wraz z budowaniem coraz większej tolerancji na ich ilość.
• Doświadczanie, co skrywa się pod zamieraniem, pustką i zobojętnieniem.
• Przekierowanie starego wzorca spychania uczuć do środka na nowy z pokazywaniem się z nim ludziom.
• Osłabianie iluzji o pojawieniu się w naszym życiu idealnej osoby, która zaspokoi nasze pragnienia – przejęcie odpowiedzialności za dbanie o własne potrzeby.
• Budowanie relacji z ciałem i korzystanie ze wsparcia, jakie ona oferuje. Żywotność organizmu jest najlepszą przeciwwagą dla obniżonego nastroju.
Wszystko to z uważnością, szacunkiem, ciekawieniem się sobą, a najlepiej empatycznym zrozumieniem, że są powody, przez które tak się czuję!
Praktyka, w której
leżymy na piłce, OTWIERA ciało równocześnie dając mu miękkie,
przyjmujące OPARCIE. Nie musimy nic więcej, po prostu oddychajmy oddając
ciężar ciała.
Sprawdźmy, co się stanie, kiedy wydłużymy pięć
wydechów. Czy coś się zmieniło? Na ile czuję swoje ciało? Jak ono się
ma? Czy pojawiają się jakieś uczucia lub myśli?
Jeśli czujemy
zwiększony dostęp do siebie, czyli jesteśmy bardziej obecni, żywsi,
emocje napływają, dodajmy do kolejnych pięciu wydechów dźwięk. USŁYSZMY
się ze wszystkim co, pojawi się w naszym głosie. Mówmy, do siebie!
Wypowiadajmy słowa, które tak dawno chcą się wydostać, które czekają na
uznanie.
Jeśli pojawił się smutek, a nie płakaliśmy od tygodni,
otwórzmy usta i pozwólmy sobie ZASZLOCHAĆ. Nie szkodzi, że aktorsko czy
dziwnie. Ciało pamięta, jak to zrobić i ile trzeba, by roztapiać
nagromadzone warstwy napięć.
Jeśli płacz obejmuje nasz ciało,
zsuńmy się na podłogę i pozwólmy sobie na to w pełni. BÓL, który latami
próbowaliśmy zepchnąć i zamrozić, ZNIECZULAJĄC się na niego przez
wycofanie żywotności, może w końcu znaleźć wyraz i ujście.
Nie musimy już WYTRACAĆ energii na tłumienie, możemy w końcu przeznaczyć ją na życie i dbanie o swoje potrzeby!
Dobrej praktyki!
Marzena Barszcz,
Psychoterapeutka w Analizie Bioenergetycznej.
Więcej praktyk znajdziecie Państwo w książce „Psychoterapia przez ciało”: https://instytutanalizybioenergetycznej.com/…/psychote…/